czwartek, 27 sierpnia 2015

Wybacz mi, Leonardzie






Tytuł: Wybacz mi, Leonardzie
Autor: Matthew Quick
Tłumaczenie: Jacek Konieczny
Wydawnictwo: Otwarte (Moondrive)
Liczba stron: 406








„Wybacz mi, Leonardzie” jest drugą książką autorstwa Matthew Quicka, którą miałam okazję przeczytać. Po „Poradniku pozytywnego myślenia” spodziewałam się czegoś całkiem dobrego, jednak historia Leonarda dała mi znacznie więcej niż mogłam przypuszczać.

Głównego bohatera, Leonarda Peacocka poznajemy w dniu jego osiemnastych urodzin, a zarazem w dniu, kiedy chce odebrać życie sobie i szkolnemu koledze. Od typowego nastolatka różni się praktycznie wszystkim – nie dba o markowe znaczki na swoich ubraniach, nie chodzi na imprezy organizowane przez kolegów i nie chce zgodzić się na pójście do college’u. A bycie innym nie jest proste. Dlatego kiedy nawet jego mama nie pamięta o tak ważnym dniu, chłopak pakuje prezenty dla swoich przyjaciół, bierze pistolet odziedziczony po dziadku i wyrusza na swoje ostatnie przyjęcie urodzinowe.

Nie pamiętam kiedy ostatnio czułam się w taki sposób, jak podczas czytania „Wybacz mi, Leonardzie”. Książka niesamowicie wciąga – jest napisana prostym językiem, dzięki któremu po prostu „pochłania się” każdą kolejną stronę z coraz większymi wypiekami na twarzy. Warto również zwrócić uwagę (i docenić) jej konstrukcję, która wyróżnia się na tle innych powieści – nietypowe rozdziały, wiadomości z przyszłości oraz osobiste komentarze samego bohatera tylko dodają klimatu całej historii.

Akcja powieści rozgrywa się bardzo szybko, można wręcz powiedzieć, że błyskawicznie, chociaż przedstawione wydarzenia nie dzieją się tylko „tu i teraz”, a sięgają zarówno przyszłości i przeszłości bohatera, która okazuje się niezwykle bolesna i kluczowa dla jego postępowania. A jednak mimo tego, że można przeczytać ją w jeden wieczór, warto zarezerwować sobie trochę więcej wolnego czasu na przemyślenia, które przychodzą zarówno w trakcie, jak i po zakończeniu czytania.

Jestem wdzięczna autorowi, że nie napisał przesłodzonej młodzieżówki, która zaledwie stara się poruszać jakieś ważne tematy. Niestety muszę posłużyć się tutaj dość oklepanym tekstem, ale nie da się powiedzieć tego inaczej – ta książka naprawdę pobudza do myślenia. Nie jest tylko powierzchownym opisem rzeczywistości i cierpienia głównego bohatera, ale czymś znacznie większym i lepszym. Sposób, w jaki Leonard spostrzega świat jest niezwykły i kompletnie nietypowy, chociaż myślę, że jego wizja szczęścia i umiejętności czerpania radości z życia (nawet w wieku dorosłym) powinna być bliska każdej osobie. Kilka zdań wypowiedzianych przez bohatera trafiło również do mojego notesu „motywacji i dobrych myśli”.


Myślę, że nie jest to łatwa książka. Z pewnością porusza bardzo istotne tematy – dorastania i dorosłości, relacji międzyludzkich czy samobójsta „Wybacz mi, Leonardzie” na długo pozostanie w mojej głowie i sercu oraz myślę, że pierwszy raz, kiedy ją czytałam, nie będzie tym ostatnim. Szczerze zachęcam do poznania całej historii głównego bohatera i motywów, które nim kierowały oraz do rozważenia jego myśli i słów. Jedno jest pewne, wobec tej książki Matthew Quicka nie można pozostać obojętnym.

3 komentarze:

  1. Podpisuję się pod tą recenzją. Quick ma specyficzny styl pisania, ale tak przyjemny, że w połączeniu z niesamowitą historią, trudno było mi się oderwać od tej książki. Teraz w planie mam "Prawie jak gwiazda rocka" i wiele się po niej spodziewam! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam w tym miesiącu - książka jest świetna, przeczytałam ją w jeden wieczór. Bardzo fajna recenzja ;)
    Pozdrawiam!

    blondie-in-wonderland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Marzę o lekturze tej książki, ale wciąz brakuje mi czasu. Koniecznie muszę go znaleźć tej jesieni!

    OdpowiedzUsuń